O ortoreksji

Post w całości jest cytatem  z facebookowego profilu "Centrum Ozimek" (niesamowicie polecam subskrypcję)

"Post o ortoreksji- ku przestrodze. Długi, ale piekielnie ważny !

Wiele osób słyszało o anoreksji (jadłowstręcie psychicznym), bulimii (żarłoczność psychiczna), a nawet o tanoreksji (uzależnieniu od opalania). Ortoreksja dla większości wciąż pozostaje tajemnicą. Warto więc uświadomić sobie, czym tak właściwie jest, choćby po to, aby nie uwłaczać:) za plecami znajomym ortorektykom, wrzucając ich d
o wspólnego worka z anorektykami. Sama nazwa jak i choroba nie wzięły się znikąd i nie są kolejną fanaberiami znudzonych psychiatrów i psychologów. Termin wprowadził amerykański lekarz – Steven Bratman, po głębokiej introspekcji, ponieważ sam wpadł w szpony tej choroby. Jako dziecko z alergią pokarmową, spożywał bardzo monotonne posiłki. Smak większości potraw był mu całkowicie obcy. Wyrastał w uwielbieniu do tego, co zdrowe, co bio, co eko. Całe swoje całe życie wręcz podporządkował jedzeniu. To, że jest i w jakim stopniu chory uświadomił sobie dopiero podczas praktyki lekarskiej. Zorientował się, że wielu innych ludzi tak samo obsesyjnie postrzega kwestię zdrowej żywności, jak on sam. Aby przestrzec innych przed takim "odmiennym" stylem życia, nie tylko zdefiniował nową chorobę, ale też w 1997 wydał książkę - „W szponach zdrowej żywności.”

Wikipedia definiuje ortoreksję (Orthorexia nervosa; ortho - "prawidłowy"; orexis - "apetyt") - jako obsesję na punkcie jakości przyjmowanego pokarmu.
Przejawia się podobnie do anoreksji, ale w większości przypadków nie prowadzi do istotnej klinicznie utraty wagi i innych jej objawów. Skutkiem ortoreksji jest jednak przyjęcie jedynej słusznej linii ideologicznej "jedynie słusznego jedzenia", co powoduje konflikty interpersonalne, izolację i koncentrację ortorektyka na wszystkim, co związane z przygotowywaniem, przechowywaniem i konsumowaniem żywności.

Ortoreksja jak większość uzależnień zwykle zaczyna się całkiem niewinnie. Pewnego dnia postanawiacie, że nie tkniecie nigdy więcej czegokolwiek, co jest niezdrowe. Macie szlachetny cel- zdrowy styl życia. Zaczynacie od stosowania przeróżnych diet. Z niezwykłą precyzją planujecie codzienny jadłospis. Stopniowo eliminujecie coraz więcej produktów, zostawiacie na liście jedynie te, które wydają się Wam niczym nie skażone. I tak krok po kroku wpadacie w ortoreksję – obsesję na punkcie zdrowego jedzenia. Kontrola nad pożywieniem będzie Wam rekompensować porażki w innych dziedzinach życia. Tu nikt nie może Wami sterować. Sami decydujecie o tym, co zjedzcie i kiedy. Najpierw rezygnujecie zwykle ze słodyczy i tłuszczów. Potem jedyna odpowiednia, bo na pewno zdrowa, wydaje się już tylko żywność ekologiczna. Na półce i na dysku komputera wciąż rośnie kolekcja poradników i książek o tym, co jeść, a czego unikać. Rozkład dnia podporządkowujecie ściśle określonym rytuałom i zasadom. O tej porze jecie to, o tej tamto, a potem w ogóle najlepiej nic. Ale celem tych wszystkich ograniczeń i rytuałów wcale nie jest odchudzanie. Bo w ortoreksji najistotniejsza jest jakość posiłków, a nie ich ilość. Niemalże perfekcyjna znajomość wszelakich tabel kalorycznych i listy konserwantów to standard. Każdy kęs musi być przeżuty odpowiednią ilość razy, w dopowiednim czasie. Każda wartość odżywcza posiłku musi zostać skrupulatnie przemyślana i odnotowana. Skład każdego kupionego produktu drobiazgowo i perfekcyjnie analizujemy porównując z posiadaną bazą danych. Wszędzie przecież czyhają emulgatory, środki konserwujące, herbicydy, pestycydy, metale ciężkie itd.

Podobnie, jak w anoreksji i bulimii, przyczyn ortoreksji większość badaczy upatruje się w psychice. Szczególnie podatne są osoby bardzo skoncentrowane na sobie i nieustannie dążące do perfekcjonizmu na wielu płaszczyznach, w wielu dziedzinach życia. Coraz więcej energii poświęcają one na skrupulatne komponowanie swoich posiłków, dobierając poszczególne produkty bardzo precyzyjnie. Świadomość, że mogą w pełni kontrolować tą sferę swojego życia, zaczyna sprawiać im ogromną satysfakcję. Na resztę "ignorantów" patrzą wręcz z pogardą. Narzucają sobie coraz większy reżim dietetyczny. Stosują "wewnętrzny" system kar i nagród. Każde odstępstwo od zasad i rytuałów wywołuje ogromne poczucie winy. Za spożycie czegoś „nieczystego” potrafią się karać, najczęściej eliminując kolejny produkt z listy dotychczas dozwolonych. Wierzą, że jedynie taka dieta pozwoli zachować im dobrą formę i zdrowie. Nawet nie zauważają, kiedy pojawiają się problemy na gruncie towarzyskim i zawodowym. Ortorektyk spożywa swoje posiłki zwykle w samotności, skutecznie izoluje się od znajomych, uważając, że go nie rozumieją. Widzi w nich wrogów ideologicznych, ignorantów, którzy za wszelką cenę starają się zniechęcić go do zdrowego stylu trybu życiu. A tak przecież nie jest, ale na tym właśnie polega uzależnienie. Sami nie zdajemy sobie sprawy, co się z nami dzieje. A dobre rady innych odbieramy jako atak na własną osobę. Mimo, że w założeniu dieta ortorektyków jest zdrowa, to jednak taki sposób odżywiania ma swoje negatywne skutki. Nieprawidłowo zbilansowane posiłki mogą prowadzić do ogromnego niedoboru minerałów i witamin. Nasze organy zaczynają się buntować i przestają funkcjonować tak, jak byśmy chcieli, tak jak powinny. Pojawiają się bóle i zawroty głowy oraz kłopoty z pamięcią i koncentracją. Do tego zwykle dołączają bóle brzucha, nudności, luźne stolce lub zaparcia, osłabienie, wahania ciśnienia krwi, niedokrwistość (anemia). Podobnie jak w przypadku anoreksji bardzo często zanika miesiączka, poniewać tak restrykcyjna dieta skutecznie zaburza produkcję estrogenów odpowiedzialnych za regularność cykli miesiączkowych. Poza tym niedobory energetyczne powodują zachwianie całej gospodarki hormonalnej organizmu, co z kolei może prowadzić do pojawienia się stanów depresyjnych.

Pamiętajcie, ten problem nie pojawia się z dnia na dzień. To choroba wieloetapowa, w której niewinny początek może doprowadzić do opłakanego końca. Tak jak w przypadku anoreksji, czy bulimii leczenie objawowe to za mało. Trzeba zwalczyć przyczynę, a ona tkwi w psychice. Zanim więc podejmiecie decyzję o wyrafinowanie „zdrowym” stylu życia, zastanówcie się, czy taka dieta jest Wam naprawdę potrzebna. Ortoreksja może być kolejną pułapką na drodze do szczęścia, piękna i zdrowia. Zadajcie sobie pytanie czy warto wkraczać na tą drogę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz